niedziela, 1 grudnia 2013

One Part - Historia pewnej miłości...

- Mamo ! Mamo ! Opowiedz mi jak poznałaś tatusia ! - Tak jak co wieczór mała Esunia zadręczała swoją mamę pytaniami o to jak poznała jej tatę. Kobieta nie była zła, wiedziała jaką radość sprawia jej dziecku to, że opowie mu jak poznała swojego męża.
- Dobrze kochanie, idź umyj zęby i czekaj na mnie w pokoju, a ja za 20 minutek będę - Odpowiedziała po czym ucałowała córeczkę w czoło i gestem ręki pokazała jej aby poszła do łazienki. Camilla bez silnie opadła na fotel i zaczęła masować obolałe miejsce na czole. Mimo tego, że była młodą kobietą, migrena nie była dla niej łaskawa.
- Co się stało, księżniczko ? - Z transu wyrwał ją głos jej kochanego męża. Księżniczko, zawsze tak do niej mówił. Dlaczego spytacie ? Odpowiedz była prosta, bo dla niego była jego jedyną księżniczką.
- Espernza chcę, abym po raz kolejny opowiedziała jej jak się poznaliśmy. - Mimowolnie na te słowa, kobieta uśmiechnęła się perliście. Esunia była dla niej dosłownie wszystkim, no może oprócz kochanego męża. Pamiętała wszystkie szczegóły z życia jej córeńki, to kiedy wypadł jej pierwszy ząb, jakie było jej pierwsze słowo, pierwszy upadek na rowerze. Mimo tego, że Esperusia miała dopiero 4 latka to w swoim życiu miała wiele przygód.
- Szczerze mówiąc, też chętnie posłuchałbym, od jakich idiotów mnie wyzywałaś - Za to właśnie Camilla kochała swojego męża, za poczucie humoru, które nie opuszczało go w każdej sytuacji. Kobieta uśmiechnęła się do męża pogodnie.
- Takich rzeczy nie mówię naszej córce, bo nie skończyłabym opowiadać do jutra. - Camilla bardzo lubiła droczyć się z mężem, to dawało jej takie uczucie spełnienia. Z natury była porywczą osobą, więc w jakiś sposób musiała się "wyszaleć".
- Haha, no tak nie pomyślałem, ale i tak przyjdę posłuchać jak opowiadasz - Puścił żonie oczko i odszedł do kuchni. "Dureń" pomyślała, "ale i tak kocham go bardzo mocno".
   Dało słyszeć się otwierające się drzwi, co było jednoznaczne z tym, że mała Espera wyszła już z łazienki i skierowała się do pokoju. by posłuchać tak jak co wieczór opowieści swojej mamy.
- Jeśli chcesz posłuchać jak opowiadam, to radzę ci się spieszyć. - Kobieta poganiała męża. Weszli do pokoju powoli otwierając drzwi. Dziewczynka już leżała przytulona do poduszki i czekała na opowieść.
- Ooo tatuś, co ty tu robisz ? - Mała od razu gdy zobaczyła swojego tatę, zadała mu pytanie. Rzeczą jasną było to, że nigdy nie przychodził by posłuchać tej zakręconej opowieści.
- Jak to co kochanie ? Przyszedłem posłuchać mamusi. - Mężczyzna usiadł koło córeczki pocałował w czółko i mocno objął ramieniem. Esperanza była dla niego drugim oczkiem w głowie, pierwszym oczywiście była jego księżniczka.
- No więc zaczynam - Odezwała się po chwili przemyśleń, jak to było Camilla.
                                                 ~~ Historia pewnej miłości ~~
(Historia będzie opowiadana w formie bajki na dobranoc w narracji trzecioosobowej)

 Żyła sobie kiedyś pewna dziewczynka, która w skutek kłótni małżeńskiej jej rodziców przeprowadziła się z mamą do innego, kompletnie jej nie znanego miasta.
- I jak podoba Ci się w Buenos Aires ? - Pytanie jej mamy odbiło się głuchym echem w jej głowie, ponieważ zajęta była przyglądaniem się pięknemu miastu. Zachwycało ją dosłownie wszystko.
- Mamo ! Mamo ! A będę chodzić tu do szkoły ? - Jedyne zdanie, które dziewczyna wypowiedziała przez ostatnie 4 godziny. Clara, bo tak nazywała się jej mama. Uśmiechnęła się pogodnie, pogłaskała córeczkę  po włosach i odpowiedziała czułym głosem.
- Oczywiście kochanie. Zaczynamy wszystko od początku - Na słowa swojej rodzicielki Camilli rozszerzyły się oczy. "Zaczynamy wszystko od początku..." Nie zna tu nikogo. Może być kim tylko chce. To jak marzenie, dostanie drugiego życia. Dziewczyna była wdzięczna losowi za to, że dał jej taką szansę.
 - Witajcie drogie dzieci na rozpoczęciu nowego roku szkolnego ! - I nagle zaczęły się szmery hihy i inne rzeczy. Tylko jedna mała dziewczynka o wielkich brązowych oczach i długich kasztanowych włosach stała sama w kącie. Była wyjątkowa, lecz nikt nie zwracał na nią najmniejszej uwagi. Miała dołączyć do klasy Vd. Niepewnie weszła do sali. "Wdech i wydech" te trzy wyrazy ciągle chodziły jej po głowie. Pierwszy raz w życiu zmieniała szkołę. Bała się, bała się okropnie. Nie wiedziała czy nowe koleżanki ją polubią. Nie wiedziała czy jej nowa wychowawczyni jest fajna. Nie wiedziała czy znajdzie tutaj jakąś pokrewną duszę. Nie wiedziała nic. kompletna pustka.
Dyrektorka rozkazała dzieciom pójść do klasy. Camilla nie orientowała się za kim ma tak w ogóle pójść. Nagle ktoś na nią wpadł. Upadła.
- Jak łazisz deb... - Już miała wyzwać nowo poznaną osobę, gdy w porę ktoś odciągnął ją na bok. Była to wesoła szatynka w kropkowanej sukience.
- Ty jesteś nowa co nie ? - Dziewczyna zapytała się, a w jej oczach zaczęły skakać małe iskierki.
- Ta-aa-ak - Camilla lekko się zawahała. Ta nowo poznana dziewczyna, była trochę przerażająca...
- Ja jestem Francesca, ale mówią mi Fran. A ty jak się nazywasz ? - Uśmiech ani na sekundę nie znikł z twarzy Francesci. Wpatrywała się w Camille czekając na odpowiedź, wręcz pożerała ją wzrokiem.
- Jaa-aa jjj-eee-ssstem Ca-aa-mii-lla - W końcu udało jej się odpowiedzieć na pytanie Włoszki.
- Widzę, że jesteś nieśmiała. Nie martw się nasza klasa jest super, mówię ci - uśmiechnęła się pogodnie. Camilla poczuła w pewnym sensie ulgę. Ulgę, że już po około 5 minutach od przyjścia do nowej szkoły, poznała bratnią duszę.
  Rozpoczęcie roku zakończyło się, a mała Camilla bezsilnie opadła na swoje łózko. W tym jednym dniu, spotkało ją tyle rzeczy...
- Co się stało, kochanie ? - Jak zawsze z głosem czułym i pełnym troski Clara zadała pytanie kasztanowłosej. Camilla przypatrywała się chwilę nieżywym wzrokiem swojej rodzicielce po czym przymrużyła podejrzliwie oczy.
- Powiedz mi mamo, dlaczego to akurat mnie spotkało takie szczęście ? Mogę zacząć moje życie od nowa. Już pierwszego dnia poznałam bratnią duszę. Jak to jest, że ja na przykład mam takie szczęście, a inne dzieci nie ? Dlaczego ja, która nie zawsze była grzeczna dostała taką szansę, a inne o wiele grzeczniejsze dzieci nie ? - Mimo młodego wieku dziewczyna była bardzo mądra. Nie jednego starszego już człowieka umiała "zgasić" swoim intelektem. Clara westchnęła głośno.
- Widzisz kochanie, jest to spowodowane tym, że Bóg dla każdego ma coś wspaniałego, coś o czym każdy marzył. Niektórzy dostaną to wcześniej, niektórzy później, a jeszcze inni nie dostaną tego w ogóle...
- Jak to nie dostaną ? Mówiłaś, że Bóg ma coś niezwykłego dla każdego... - Camilli zaszkliły się oczy. Była na siebie zła, że zabrała innym szczęście na które, jak sama sądziła nie zasługiwała.
- Po prostu, nie zawsze wystarcza na to czasu. Niektórzy ludzie są za bardzo zabiegani i nie dostrzegają różnych wartości takich jak na przykład wiara - Clara próbowała jak najłatwiej wyjaśnić to swojej córce
- Nie rozumiem, mamusiu. Czy chcesz przez to powiedzieć, że ludzie którzy są przepełnieni pychą nie zauważają tego ? Że to dostają, ale są zbyt ślepi żeby to dostrzec ? - Rodzicielka z wrażenia otworzyła szerzej oczy i buzię. Czy możliwe jest to, że jej własna córka jest mądrzejsza od niej ? Sama nie wpadła by na to żeby w taki sposób to wyjaśnić. Kolejny raz Camilla ją zaskoczyła...
- Tak kochanie, możliwe jest też to, że ludzie umierają w skutek różnych chorób i czynów innych osób, co jest jednoznaczne z niedoczekaniem tej "niespodzianki" - Clara ucałowała swoje dziecko w czoło i wyszła z pokoju cicho szepcząc "dobranoc, księżniczko"
- Dobranoc mamusiu... - Cichy głos Camilli odbił się echem po ścianach jej pokoju. I już po zaledwie kilku sekundach udała się do krainy Morfeusza. Mimo tego, że była w ubraniu, spało jej się bardzo dobrze...
  Następny dzień już od samego początku nie zapowiadał się miło. Camilla o mały włos nie spóźniła się na pierwszy dzień szkoły.
  Powoli weszła do klasy, a wzrok 19 osób wlepił się w nią niemiłosiernie. Chciała stamtąd uciec. Biec przed siebie, byleby być jak najdalej od tamtego miejsca. Ale nie mogła.Obiecała mamie, że się postara, zaprzyjaźni. Obiecała..
  - Hej, Camilla ! - Wesoło Włoszka podbiegła do wystraszonej dziewczyny. Na twarzy kasztanowłosej pojawił się nikły uśmiech. Cieszyła się, że Fran ją pamięta.
- Hej, Francesca tak ? - Musiała się o to zapytać. Co by było gdyby pomyliłaby ją z kimś innym ? Dlatego zawsze trzeba mieć pewność.
- Nie Święty Mikołaj, wiesz ? - Poczucie humoru dziewczyny dało o sobie znać. Camilla roześmiała się perliście. Teraz już wie, że Fran to jej prawdziwa bratnia dusza...
- Tylko tak żartowałam, opowiesz mi o waszej klasie ? - Jednak.. Ciekawość wzięła górę. Pytanie, które dręczyło Camillę od dłuższego czasu. Musiała je z siebie wydusić. Musiała...
- Nasza klasa jest ogólnie fajna, tylkooo ... - Włoszka ciągnęła ostatnie słowo niemiłosiernie, a u Camilli zaczęły pojawiać się pierwsze krople potu. Sama nie wie dlaczego, ale obawiała się tego co zaraz usłyszy od przyjaciółki.
- Tylko co ...?! - Strach. Strach opanował ją od środka. Chociaż nikt nie wie dlaczego i czego się bała. Ona sama nie potrafiła tego wyjaśnić, to było zbyt trudne do pojęcia nawet dla niej.
- Spokojnie - Francesca uspokoiła Camillę. - Tylko uważaj na tamtego tam - Dziewczyna wskazała palcem na wysokiego, przystojnego bruneta.
- Kto to ? - Kasztanowłosa zapytała takim głosem jakby zaraz miała się rozpłynąć. Francesca spojrzała na nią krzywo.
- Nawet o tym nie myśl ! To Andres największy podrywacz w szkole. - Słowa Włoszki dobiły dziewczynę. Dlaczego akurat taki koleś musiał się jej spodobać ?
  Pierwsza lekcja - Polski. Pani sadza uczniów do ławek według własnego upodobania.
- A koło Andresa usiądzie.. - I nagle cisza. wszystkie dziewczyny wręcz wyrywają się, by to je wybrała. Tylko dwie nie. Camilla i Francesca. Francesca i Camilla. Tylko one zostały nieugięte i nie dały ponieść się "pokusie".
- Camilla... - Głos nauczycielki rozniósł się głuchym echem po sali od polskiego. Ale jak to ? Że niby ja ? Camilla nie mogła w to uwierzyć. Ona taka biedna łatwowierna miała przesiedzieć całe 45 minut  razem z nim w ławce ? Uda jej się nie poddać pokusie ?
- Wierzę w ciebie, a teraz idź - Francesca wyszeptała przyjaciółce kilka słów na otuchę i lekko popchnęła w stronę Andresa.
  Kolejne minuty lekcji ciągły się w nieskończoność. Dziewczyna nie mogła doczekać się tak upragnionej przerwy. Gdy ona nastąpi będzie mogła uwolnić się z sideł tego pożądania. Nienawidziła siebie jeszcze bardziej za to, że musiała się zauroczyć  takim kimś. Czuła też nienawiść do nauczycielki, dlaczego akurat ją koło niego posadziła, a nie na przykład Emme Wiskon ? Przecież ona tak pożerała Andresa wzrokiem. Niemożliwością było to, że pani Barry nie zauważyła tego. A może właśnie dlatego, że tylko Camilla nie patrzyła się na niego tak jak inne dziewczyny, nauczycielka postanowiła posadzić ją koło niego. Niestety kobieta pomyliła się okropnie, bo to właśnie Camilla gdyby tylko mogła zjadłaby go w całości. Niefortunny błąd nauczycielki zapoczątkował głębsze uczucie....
  - Mamooo ! Ten dzień był okropny ! - Już od samego progu dziewczyna narzekała na dzisiejszy dzień.
- Co się stało kochanie ? Nauczyciele ci dokuczają ? Dziewczyny cię obgadują ? - Troska Clary bardzo pomagała Camilli. Dzięki niej wiedziała, że dla kogoś jest kimś ważnym.
- Nie mamusiu, tylko głupia pani od polskiego posadziła mnie w ławce z Andresem. To nie fair ! - Złość kasztanowłosej można było wyczuć na sto kilometrów. Była bardzo zła na nauczycielkę.
- Podoba ci się, prawda ? - Camilla spaliła się rumieńcem po czym tak spojrzała na mamę, że gdyby wzrok mógł zabijać Clara leżałaby już martwa. Rodzicielka roześmiała się z reakcji swojej córki, ucałowała ją w czoło i bez zbędnego komentarza opuściła pokój Camilli.
    Następny dzień zapowiadał się obiecująco. Niestety. Pierwszą lekcją Camilli był polski. Musiała usiąść koło niego. Dzwonek zapowiadający tę lekcję był dla niej jak wyrok śmierci. Już prawie zalana łzami udała się do klasy i zajęła koło niego miejsce w drugiej ławce od biurka, koło drugiego okna po lewej stronie.
- Czemu się do mnie nie odzywasz ? - Odezwał się do niej. przeszły ją ciarki. Sparaliżowało ją od środka. Nie mogła nic powiedzieć. Odwróciła głowę w drugą stronę. Patrzyła się przez okna, próbując o nim nie myśleć. Nie myśleć o tym, że przed chwilą się do niej odezwał. Nie myśleć o tym, że teraz lustruje ją wzrokiem. Nie myśleć o tym, że tak bardzo go kocha... Teraz właśnie w niej. W środku. Toczyła się walka między sercem, a rozumem. Serce mówi to co jest prawdą, to co ona właśnie chcę. Natomiast rozum... On się myli. Próbuję odpędzić od siebie, od niej to co jest prawdą. Próbuję odpędzić rządzę spojrzenia w jego oczy. Wyznania mu uczuć. Niestety. Rozum wygrał.
- A co zabronisz mi ? Nie mam ochoty na ciebie patrzeć. Rozmawiać z tobą. Dla mnie nie istniejesz... - Zaprawdę Camilla była dobrą aktorką. Potrafiła oszukać samą siebie. Obojętność z którą wymawiała te słowa byłą tak prawdziwa. Choć wydaję się to niemożliwe Andres nie uwierzył jej. Mimo tego, że wypowiedziała to z taka obojętnością. Nie uwierzył. dlaczego spytasz ? To proste. Jej oczy nie umiały kłamać. Z nich można byłoby wyczytać wszystko. Zobaczył w nich miłość. Szczerą miłość. Uśmiechnął się lekko w jej  stronę. "Mam plan.." pomyślał.
   - Camilla ktoś do ciebie ! - Dziewczyna szybko przyleciała do przedpokoju, ale gdy zobaczyła kto tam stoi żałowała, że to zrobiła.
- Możemy porozmawiać ? - Dotąd pewny siebie Andres, zadał pytanie z takim przestrachem.
- Nie ma... - Camilla już chciała wygonić "kolegę" ale zabójczy wzrok mamy szybko zmienił jej zamiary.
- Okey, choć do mnie do pokoju - I bez zbędnego zdania pociągnęła rozkojarzonego chłopaka do swojej twierdzy. Usiedli na łóżku. Żadne nie miło odwagi się odezwać. cisza trwała pełną godzinę. W końcu Camilla się przełamała.
- Więc o czyyyy- Nie dane było jej skończyć. Andres był szybszy. Pocałował ją. Tak dwunastolatek pocałował dwunastolatkę. Nie był to taki typowy "cmok" To był prawdziwy pocałunek. Pełen miłości troski. Oddała go.
   Od tej pory Camilla i Andres zostali parą. Przeżywali wiele kłótni rozstań. Trwały one dzień, dwa czasami trzy. Jednak miłość do siebie nie pozwalała im na dłuższą rozłąkę. Od tamtej pory szkolny podrywacz Andres, stał się opiekuńczym chłopakiem, a Camilla odnalazła jeszcze jedną osobę dla której była wszystkim. Oczkiem w głowie. Księżniczką...

***

No comment ;-;
To miało wyglądać inaczej

5 komentarzy:

  1. Cześć! Obecnie jestem pierwszą osobą, która komentuje ten rozdział, jednakże są duże szanse na to, że ktoś mnie ubiegnie. Nie potrafię szybko napisać składnego zdania, a co dopiero długiej i sensownej wypowiedzi.

    Na samym początku, chciałabym ci przyznać wielkiego plusa za twój niezawodny styl pisania. Wiesz, że bardzo miło się to czyta? ^^

    Drugą rzeczą, która mi się niezwykle podoba jest parring.
    Cares - zawsze podobało mi się te połączenie.
    Jakoś nigdy nie mogłam się przekonać do Cami i Broadwaya.

    Pozdrawiam oraz zapraszam do siebie na nowy rozdział.
    Liczę na twoją szczerą opinię:
    violetta-and-her-world.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Oż matko ! Ja nie wiem od czego mam zacząć !
    Chyba najlepiej będzie od początku. Nie spodziewałam się ze ten Part będzie taki genialny ! Ta historyjka naprawdę była wspaniała ;*
    Camila, na początku nie wiedziałam z kim ona jest ^.^
    Esunia kochane dziecko, drugie oczko w głowie Andresa, pierwszym jest ,,księżniczka''. Kocha je tak mocno, to takie kochane *.*
    Ta historia wspaniała, dobrze to wymyśliłaś w formie takiej opowieści na dobranoc.
    Camila przeprowadziła się, nowa szkoła, nowe otoczenie, nowi znajomi, grrr nie chciała bym się tak przenosić i zostawiać wszystko co kiedyś miałam....
    Francesca, oczywiście od razu wzięła ją w swoje obroty i zaprzyjaźniła się z nią, dobrze, nasza Camila zasługuję na przyjaźń już pierwszego dnia ;*
    Andres, wielki podrywacz ^.^
    Ale ta Camila, działa tak na wszystkich, przy niej miękną chłopakom kolana. Zakochał się w niej a ona w nim ^.^
    Hłe, hłe, miłość od dzieciństwa, najlepsza !
    Poznają się i poznają i znają się potem tyle że nic nie może ich zaskoczyć.
    Przyszedł do niej, och chciała go już wyprosić ale on ją pocałował, nie cmoknął tylko pocałował, tak jak dwunastolatek dwunastolatkę ^.^
    I zostali parą, aż tak długo, długo. Zakładam że gdy byli już nieco starsi to też zdarzały się spięcia, ale jak to w związku ^.^
    No i to ich dogryzanie sobie nawzajem przed opowieścią Camili.
    Długo by musiała opowiadać jak wyzywała go od idiotów, no śmiać mi się tak chciało. A teraz to szczerze się do monitora jak głupia.
    Przez chwile przelatywało mi pytanie czy może będzie druga część, ale później przychodzi coś takiego ,,MARCELA ! Nie widzisz że opowieść się skończyła ?''
    No i tak się opierniczałam w myślach.
    Ach te moje zmiany nastroju, raz się śmieje, raz się obwiniam i zapominam po co tu piesze, by skomentować tego genialnego Parcika ;*
    No gdy tylko go skończę dodaje się do obserwatorów tego bloga, bo ona na prawdę mi się spodobał no i ja chcę więcej takich arcydziełek ^.^
    No dobra, dobra dosyć tego podlizywania się ^.^
    Mocno całuję, czekam na następny part i idę ci pisac jakie to było genialne na gg ;*
    MARCELA *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. kochana to było
    CUDO
    C - Cudo <3
    U - Uwielbiam to <3
    D - Dominguezowa kocham Cię <3
    O - Oja ciesz pierdziele *.* <3
    Cares <3
    Andie podrywacz <33
    czekam na next ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. Supcio, na serio. Nie spodziewałam się czegoś tak fantastycznego. I zgadzam się z każdym u góry komentarzem za dużo by pisać, aby wyrazić ten one shot. Jak go przeczytałam musiałam go na nowo przeczytać, ale oczy mnie bolą :/
    Klaudia. :*

    OdpowiedzUsuń